4-tysięczniki Kaukazu – Tetnuldi, Laila, Shahdag, Bazarduzu

4-tysięczniki Kaukazu – Tetnuldi, Laila, Shahdag, Bazarduzu

autor: Maja Lindner

TETNULDI (4858 m n.p.m.) – PIRAMIDA SWANETII

Tetnuldi to jeden z kaukaskich 4-tysięczników i jeden z symboli górskiego regionu Swanetia. Odnoszą się do niego lokalne legendy, jak i bardziej współczesne pieśni folkowe. „Kocham miejsce, w którym się urodziłem (gruz. miqvars sadac davibade)…”, ponieważ są tam tak piękne szczyty, jak Uszba, Szchara i Tetnuldi…

O ile Szchara to najwyższy szczyt Gruzji, górujący ponad kompleksem wiosek Uszguli na wysokości ok 5201 m n.p.m., z kolei Uszba o dwu-wierzchołkowm „rogatym” szczycie nosi miano „Matterhornu Kaukazu”, to Tetnuldi przede wszystkim zachwyca wyraźnym kształtem piramidy. Położona między wioskami Zhabeshi i Adishi stanowi ambitny cel dla wielu amatorów alpinizmu.

Droga normalna, czyli najłatwiejsza, to ta prowadząca południowo-zachodnią granią. Na skali rosyjskiej wycenia się ją na 2B, czyli o „oczko” wyżej od chociażby popularnego Kazbeku. Lodowo-śnieżna grań Tetnuldi zachwyca i przeraża jednocześnie – ekspozycja, wiszące seraki i miejsca, gdzie na „ścieżce” ledwie mieszczą się dwie stopy – to wyzwanie zapewne nie dla każdego. Dla tych jednak, którzy odważą się stanąć na szczycie nagrodą będą widoki – mityczna ściana Bezengi, Gestoła (4860 m n.p.m.), Pik Jesenina (4346 m n.p.m.), Lyalver (4355 m n.p.m.) z jednej strony, a z drugiej Katyn-Tau (4979 m n.p.m.), Szota Rustaveli (4860 m n.p.m.), czy jeden z kaukaskich 5-tysięczników szczyt Dżangi – wierzchołek główny (5074 m n.p.m.). Wrażenie robią również olbrzymie lodowce – Tsanner (jeden z większych na Kaukazie) czy Adiszi.

Odkąd powstała droga do ośrodka narciarskiego Tetnuldi, dużo łatwiej dotrzeć do podnóża góry samochodem, dzięki czemu większość wypraw rozpoczyna akcję górską na wysokości około 3000 m n.p.m. Droga wiedzie początkowo ścieżką trekkingową wśród traw, a dopiero po około 40 minutach zaczyna się wspinać dosyć kruchym kuluarem.

Tetnuldi atakuje się niosąc ciężki plecak, dlatego szczególnie należy uważać na tym podejściu. Raz, że tempo ogranicza waga plecaka, dwa że idąc w grupie chcąc nie chcąc zrzucamy kamienie na tych, znajdujących się na ścieżce poniżej nas. Warto więc założyć kask i iść w dosyć zwartej grupie, nie rozciągając się na szlaku. Kuluar po około godzinnym podejściu doprowadzi Was do jednej z odnóg lodowca Tsanner, którego prawym brzegiem, klucząc nieznacznie pomiędzy szczelinami dotrzecie do miejsca obozu na wysokości 3700 m n.p.m. Miejsce na obóz jest idealne, bo namioty stawia się na kamieniach, nie na śniegu. I ciepło, i sucho.

Na lodowcu poniżej obozu, jak i na dalszej drodze należy oczywiście działać zgodnie z zasadami poruszania się po lodowcach. Wejście na szczyt to droga wymagająca posiadania odpowiedniego doświadczenia górskiego, szczególnie obycia z ekspozycją, sprawnego wykonywania operacji sprzętowych, jak również używania raków i czekana także na lodowych odcinkach drogi. Przy niekorzystnych warunkach konieczne mogą okazać się zjazdy. Istnieje kilka wariantów podejścia do obozu na 3700 m n.p.m., w zależności w który kuluar prowadzący na lodowiec się wejdzie. Lepiej wejść wcześniej i dalszą część drogi przejść lodowcem, niż przedłużać drogą w kruchym, skalnym terenie. Powyżej obozu zobaczycie ścianę Tetnuldi i wypiętrzony na jej zboczach lodowiec.

Lodowiec Tsanner, jak większość lodowców Kaukazu, odznacza się znaczną dynamiką, stąd droga w części lodowcowej może mieć różny przebieg w kolejnych latach. Dla przykładu – w 2016 roku część lodowca powyżej obozu obsunęła się, a w 2018 roku zdarzały się lawiny aż do września na podejściu pod tzw. „poduszkę” (wys. około 3900 m n.p.m. tuż przed wejściem na grań).

Ścieżka powyżej obozu na 3700 m n.p.m. prowadzi najpierw lewą stroną lodowca, gdzie trzeba przekroczyć szczelinę brzeżną, aby dalej wspiąć się lodową ścianką na poprzecinaną szczelinami górną część lodowca tuż poniżej grani. Dalej na prawo w kierunku wspomnianej „poduszki”, gdzie możliwe jest rozbicie dodatkowego obozu (niestety już tylko na śniegu). Wyżej droga wchodzi na grań, którą osiąga się szczyt po około 2 godzinach wspinaczki. Przygotujcie się na możliwy silny wiatr i mocną pracę rakami.

Ile potrzebujecie czasu, aby z obozu na 3700 m n.p.m. wejść na szczyt i z powrotem?

Około 7-10 godzin – w zależności od tempa i stopnia aklimatyzacji. Wyprawę na Tetnuldi należy planować na około 7 dni: 1 – dzień transferowy z lotniska, 2 – dzień aklimatyzacji po locie (najlepiej przejść się gdzieś w okolicach Mestii np. nad jezioro Koruldi), 3 – dzień podejścia do obozu pod Tetnuldi, 4 – dzień aklimatyzacji, 5 – dzień szczytowy, 6 – dzień zapasowy/ zejście z gór, 7 – powrót na lotnisko. To oczywiście przy założeniu, że jesteście przygotowani do wyprawy  (kondycyjnie, sprzętowo i posiadacie odpowiednie umiejętności do posługiwania się posiadanym sprzętem) oraz, jak wiadomo, że pogoda i góra będą dla Was łaskawe.

Tetnuldi to jeden z moich ulubionych 4-tysięczników Kaukazu, bo nie jest łatwa i daje satysfakcję. Osobiście pierwszy raz na szczycie byłam w 2013 roku, wtedy góra miała też również inny, niż obecnie charakter. Na pewno będę na nią wracać jeszcze nie raz.

Wyprawa na Tetnuldi (4858 m n.p.m.) – Lodowo-śnieżna grań

Szczyt Tetnuldi czyli Białej Królowej położony jest w głównym paśmie Wielkiego Kaukazu. Roztacza się z niego niesamowity widok na Uszbę, Elbrus oraz szczyty ściany Bezengi. Charakterystyczny, stożkowaty kształt odróżnia go od otaczających wierzchołków. Góra jest jakby dopełnieniem położonej obok Gestoli oraz innej, prawdziwej “kaukaskiej wiedźmy” Uszby, o czym zresztą mówi lokalna swańska legenda… 

Na wyprawę zapraszamy osoby, które szukają kolejnego po Kazbeku wyzwaniu na Kaukazie lub te, których interesują mniej komercyjne 4-tysięczne kaukaskie szczyty. 

Autorka: Maja Lindner

Autorka: Maja Lindner

Gruzińska przewodniczka kulturowa i górska – członkini Gruzińskiego Stowarzyszenia Przewodników (SAGA). Rezydentka Gruzji, dzieli swoje życie pomiędzy Tbilisi i Gudauri. Przewodniczka beskidzka po zdanych egzaminach wewnętrznych. Z wykształcenia ekonometryk i muzyk w klasie wiolonczeli. Przez ostatnie 7 lat pracowała dla największych międzynarodowych korporacji, jak: Discovery Communications, Fox International Channels, Dentsu Aegis Networks czy w końcu też Telewizji Polskiej. Alpinistka, członkini KW Warszawa oraz Alpenverein. Właścicielka agencji 7 Senses Travel.

Więcej w sekcji O NAS.

O tym, jak wyremontowaliśmy chatkę pod Lailą (4008 m)

O tym, jak wyremontowaliśmy chatkę pod Lailą (4008 m)

Byliście już na Laili? Jeżeli nie, zapraszamy na kolejne wyprawy z nami, jeżeli tak, to na pewno pamiętacie te 900 metrów przewyższenia, które trzeba pokonać już pierwszego dnia 😉

Z wioski Zhumari znajdującej się na wysokości około 1300 m n.p.m. w ciągu mniej więcej 2 godzin dochodzi się do Leszniry na 2200 m n.p.m.

Lesznira to od wielu lat miejsce, w którym pasterze mają swoje sezonowe, letnie siedziby. Chatki pasterskie, bo o nich mowa, to zupełnie standardowe drewniane domki, bez okien, z kozą w środku do ogrzewania, docieplone workami na gruz i z dachem zbitym z desek. To tyle w kwestii techniki budowlanej.

Do niedawna chatki te były tylko dwie, położone nieznacznie powyżej miejsca, w którym szlak wchodzi na polanę, za drogowskazami. To tutaj następuje rozgałęzienie szlaków – jeden z drogowskazów pokazuje dalszy przebieg drogi na Lailę, drugi natomiast inną, tą prowadzącą w kierunku lodowej jaskini Karst.

Dwa lata temu na Lesznirze pojawił się trzeci domek, o zupełnie odmiennym przeznaczeniu, bo turystycznym. To nieczęste zjawisko na szlakach Swanetii. W okolicach Mestii poza CloudbaseHut – chatką w drodze do Jeziora Koruldi, wybudowaną przez Nikę i Laszę na ziemi należącej do ich rodziny, oraz komercyjnymi „cafe” położonymi w różnych punktach najbardziej popularnych tras trekkingowych, nie istnieje żadna infrastruktura „turystyczna”. Stąd wyjątkowość szlaku na Lailę. Domek powstał dzięki wspólnemu wysiłkowi przyjaciół rodziny Giorgiego Qaldani.

(zdj.1) Chatka turystyczna znajdująca się w drodze na Lailę na wysokości 2200 m n.p.m.

Niektórzy z Was Giorgiego mieli okazję poznać w trakcie naszych wypraw, innym wspomnę tylko że to człowiek – instytucja, przewodnik górski i głowa klanu zamieszkałego w wiosce Zhumari. Klan ten jest mi osobiście bardzo bliski. Na ile bliski o tym może świadczyć chociażby prezent, który otrzymałam na szczycie Laili w roku ubiegłym. Nóż z wygrawerowaną rodową wieżą i moim imieniem 🙂

 

(zdj.2)  Nóż wygrawerowany przez wujka z napisem „maia” i rodową wieżą

Chatka.

Kilka słów o samej chatce. Może się w niej pomieścić 8-10 osób, na prostych drewnianych piętrowych łózkach, bez materacy oczywiście. W środku znajduje się koza, stół, kilka stołków, półki na produkty spożywcze. Faktycznie, czasem ktoś zostawi kartusze z gazem, czasem makaron, czasem nawet kawę czy cukier.

(zdj.3)  Wnętrze chatki

Chatka była super, ale na ciepłe letnie noce. W innych, niż letnie, miesiącach bywało w niej zimno. Stwierdziliśmy, że musimy to zmienić. I tak powstał pomysł remontu i docieplenia chatki przed zimą. W któryś z pięknych październikowych dni wybraliśmy się więc w składzie: Maja, Michał i Giorgi do Leszniry.

Zadanie zrobienia sensownego schronienia z kilku narzuconych na siebie bali, ze szczelinami w ścianach mogącymi pomieścić pięść, nie było łatwe. Poradziliśmy sobie jednak z pomocą dodatkowego drewna, kilogramów gwoździ, kilku puszek pianki, arkuszy blachy. Dzięki temu chatka zyskała na szczelności i nawet śniegi i wiatry nie powinny być w stanie zepsuć wypoczynku. Oczywiście, nadal niezbędny jest śpiwór ale w tym momencie mamy ten komfort, że nie zostaniemy zwiani z pryczy podczas snu. Dodatkowo, przed sezonem zimowym zapewniliśmy drewno na opał no i oczywiście piec wolno stojący – kozę, na której można przygotowywać obozowe posiłki. Sprawdziliśmy czy się da i wychodzą genialnie!

Integracja w drewnianym schronieniu, do którego trzeba się zimą dokopać przez zaspy, zapalić ogień, przygotować posłanie na jednej z 8 pryczy to jest ten klimat, którego oczekuje tradycyjny turysta. Jednocześnie z chatki nadal korzystać będą pasterze, co zdecydowanie zwiększy jej użytkowanie w sezonie. Nie możemy się już doczekać kiedy, w większym gronie, sprawdzimy jak się nocuje podczas zimowych skiturów. W przyszłym sezonie letnim podczas wypraw na Lailę oraz trawersując Pasmo Swaneckie, również będziemy korzystać z noclegu w chatce. Zapraszamy!

AKTUALIZACJA

Niestety wczesną zimą 2022 roku chatka została całkowicie zburzona przez masywną lawinę. Nie jest możliwe już korzystanie z noclegu w tym miejscu.

(zdj.4) Docieplona i gotowa na zimę – zapraszamy na skiturowe wejście na Lailę już w kwietniu!

Sezon zimowy pod Lailą